USŁUGI | TARG | CZAT | STARTOWA |
Sędziowie dostają zapewne stałe łapówki do pensji, a PiS co? Robi z sądów hegemona polityki19 mar 2019 18:09 13. lutego br. PiS uchwalił zakaz kandydowania na burmistrza lub prezydenta miasta osobom skazanym w sprawie karnej przez sąd I lub I i II instancji.Możliwość kasacji w sprawach karnych istnieje bardzo rzadko; dotyczy to prawie wyłącznie spraw, w których skazano na karę więzienia bez zawieszenia, podczas gdy prawo standardowo przy większości przestępstw nakazuje stosować taką karę w ostateczności, typowe są natomiast wyroki więzienia w zawieszeniu, ograniczenia wolności oraz grzywny. A zatem nie ma nawet gwarancji stosowania ujednoliconej orzecznictwem SN wykładni prawa. Nie ma typowo szans na odwołanie się do Sądu Najwyższego. Osoba skazana w I instancji, której nie uchylił wyroku sąd II instancji, ma nie móc startować na prezydenta miasta lub burmistrza. – Jest to wyjątkowo niesprawiedliwe wywyższanie sądów, które idzie w parze z ciągłym czynieniem ze mnie podsądnego – komentuje Piotr Niżyński, prezes xp.pl. – Dotyczy to różnych błahych spraw (nie żadnych tajemnic państwowych), które w ogóle nie powinny znaleźć się w sądzie, bo np. akt oskarżenia jest wybrakowany albo też dowody oskarżenia budzą najwyższe wątpliwości czy wręcz, mówiąc krótko, zostały obalone. PiS specjalizuje się w lekceważeniu faktu złego stanu sądownictwa, czym Ministerstwo Sprawiedliwości, z którym korespondowałem, przecież powinno się interesować – dodaje. Na blogu Piotra Niżyńskiego www.bandycituska.com w specjalnym wpisie o sądach z 2017 r. pokazane jest, jak ustawiane są numery teczek w sądach całej Polski, z myślą o Piotrze Niżyńskim, co pokazuje odgórne (skoordynowane) upolitycznienie sądów na skalę całego kraju trwające już od wielu lat. Tym niemniej nic się w tej sprawie nie robi. Może zdaniem polityków nie potrzeba tu żadnego wyjaśnienia, wszystko jest jasne. A przecież kierownicy sądowi to ludzie z zawodu sędziego. Również poziom orzecznictwa w sprawach Piotra Niżyńskiego – prezentowany na przykład w następujących wpisach na forum: http://forum.bandycituska.com/viewforum.php?f=11 (ogólny przegląd różnych spraw), http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=12&t=7426 (fałszowanie protokołu rozprawy tak, że przeinaczony jest sens wypowiedzi ważnego świadka, stwierdzającego pozornie coś potencjalnie bardzo istotnego, ale jednak nie, gdyż to nieporozumienie), http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=11&t=7638&p=9250 (sprawa tocząca się z wybrakowanego aktu oskarżenia, co jednakże zaakceptował i policjant, i prokurator, i prezes sądu, i sędzia wstępnie rozpatrujący sprawę nakazowo, jak gdyby wszyscy byli z jednej grupy przestępczej nie mającej nigdzie poparcia w żadnym piśmiennictwie prawniczym, ponadto obraza przepisu prawa na temat wymaganej konstrukcji aktu oskarżenia przez nadzorującego to następnie sędziego II instancji), http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=7&t=7618 (ok. dwukrotne naliczenie tego samego być może brakującego podatku przez prokuratora, postanowienie o przedstawieniu zarzutów i status podejrzanego jeszcze bez udowodnienia, że w ogóle doszło najwyraźniej do jakiegoś przestępstwa, jedynie w oparciu o domysł), sprawa II K 514/18 w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie (skazanie zupełnie bez żadnych dowodów czy choćby poszlak, przypisanie sprawstwa co do pewnego zarzutu przeciwko Piotrowi Niżyńskiemu przez kolejno policjanta, prokuratora, sędziego I instancji i II zupełnie bez żadnych podstaw w aktach, tak co do osoby sprawcy, jak i co do tego, co konkretnie zrobił: na ten temat twierdzenia padają jedynie w dokumentach prawniczych, tj. np. postanowieniach, a nie w dowodach, na których tamte dopiero przecież powinny się opierać; obecnie zaś jakieś przekręty zrobiła firma prawnicza, a jeszcze bardziej Sąd Okręgowy, żeby kasacji w tej sprawie, wyjątkowo akurat dopuszczalnej, w ogóle nie przyjęto do rozpoznania) – poziom ten, jakże żałosny (z którym w parze idzie też równie żałosny poziom wydziałów cywilnych) świadczy o tym, że istnieje po prostu nielegalna zasada, iż ten człowiek zawsze musi przegrać, z kimkolwiek by nie był w sporze. Tak w sprawach cywilnych, jak i w karnych. KomentarzW takich warunkach wszelkie wywyższanie sądów i zapewnianie im hegemonii, i uzależnianie możliwości wybierania ludzi przez naród od opinii tego zdegenerowanego najwyraźniej gremium, oczywiście u każdego normalnego człowieka budzić będzie wielki niesmak. To jedyny komentarz, jaki przychodzi tu na myśl. Problemem jest też przyczyna tego całego zamieszania: zapewne jest nią niepłacony podatek, a nawet specjalne łapówki (jakieś np. Fundusze Motywacyjne przelewane wraz z sumami budżetowymi przez bodajże Ministerstwo Finansów) dodawane sędziom do pensji. W każdym zaś razie nawet i niepłacony podatek zapewnia sędziom, którzy go przyjmują, winę kryminalną, ponieważ jest to przestępstwo z tego samego przepisu, co pranie pieniędzy (przyjmowanie korzyści z przestępstwa, w tym i skarbowego). Można zatem upatrywać istnienia w sądzie grupy skarbowej. W takich warunkach – gdy można by po prostu nasłać na sąd prokuraturę, zacząć robić zmiany personalne itd. – oczywiście sąd będzie bardzo pokorny względem władz, z którymi ma kontakt być może poprzez pośrednictwo "telewizji" (podsłuchowych dręczycieli Piotra Niżyńskiego) i omawiany już tu przez nas jako kluczowy komunikator Tlen (patrz artykuł Piotr Niżyński wyjaśnia, skąd mogą brać się aluzje prasowe tuż przed zabójstwami). Sąd staje się narzędziem wdrażania dyrektyw politycznych, pochodzących zwykle z zagranicy, tj. przypuszczalnie od samego papieża. Jest to kompletne zaprzeczenie demokracji wewnętrznej w kraju. PiS w tej sprawie oczywiście nie prowadzi żadnego śledztwa, podobnie jak w sprawie podejrzenia przekroczenia uprawnień ze strony funkcjonariusza państwowego w związku z ustawianymi masowo w całym kraju sygnaturami sądowymi, co być może wynika z politycznego dyktatu. Takie śledztwo powinno objąć m. in. urzędy skarbowe czy inne ośrodki, które mogłyby korumpować sądy, a także ich kierownictwo, dyrektorów, księgowych, tym niemniej nic w tym kierunku nie jest robione, a widząc proceder politycy zapewne tylko wzruszą ramionami. Więcej o tym temaciePrzypominamy tu o naszym wcześniejszym artykule: Sędziom dodaje się łapówki do pensji? Kolejny sąd nie chce pokazać, że zapłacił PIT. Wedle twierdzeń dręczycieli dźwiękowych, którzy prześladują Piotra Niżyńskiego swego rodzaju straszliwie męczącym radiem podsłuchowym z uwagi na zabudowane w pomieszczeniach, w których przebywa (w tym na mieście i w lokalach publicznych) smartfony, sędziom nagminnie dodaje się nie tylko podatek dochodowy do pensji (zamiast go wpłacać), lecz jest tam przede wszystkim problem łapówkowy. Dostają pieniądze za odpowiednie orzekanie, w zgodzie przede wszystkim z potrzebami telewizji, a nie prawem. Symbolem mających swe oparcie w PiS-ie walk telewizyjno-sądowych z Piotrem Niżyńskim i czynienia z niego podsądnego może być ich sztandarowa postać z Ministerstwa Sprawiedliwości Patryk Jaki. Brzmienie tych personaliów, podobne do Piotrek Jaki?, może sugerować kontrowersyjność postaci niejakiego Piotrka, pytanie, czy on jest dobry, czy zły; przestępca czy praworządny obywatel. I to jest dla nich postać do wywieszania na sztandarach wyborczych, jakby ktoś miał wątpliwości, bo gdy nawet są dowody – co przecież może raz po raz się zdarzać, bo niektórzy czytają uczciwe mass media związane z Piotrem Niżyńskim – to jeszcze zawsze można próbować obrony na zasadzie "to jest legalne", "tak trzeba". A zatem: sztandar wyborczy. Niestety, w tym przypadku "postępowania prawne" są rodzajem oszustwa skierowanego przeciwko opinii publicznej i obliczonego na próbę zdyskredytowania określonej postaci, zupełnie bez podstaw faktycznych albo prawnych. Procesy są marionetkowe, np. z sędzią o nazwisku Kukiełka w roli głównej. W warunkach braku niezależności sędziów, istnienia jakiejś grupy przestępczej, należałoby przecież, dla zapewnienia (zagwarantowania) prawa z art. 45 ust. 1 Konstytucji, jak nakazuje art. 5 Konstytucji, co najmniej zawiesić postępowanie, a często jest wręcz podstawa, by je umorzyć – tymczasem nielegalne sprawy przeciwko Piotrowi Niżyńskiemu (czy to w ogóle bez dowodów, czy na dowodach sfingowanych i jaskrawie fałszywych, czy też wreszcie na domysłach oparte) niestety prowadzi się "w najlepsze". Jak gdyby problemu w sądach, który jest demonstrowany na blogu www.bandycituska.com, w ogóle nie było. Z rzeczywistym egzekwowaniem prawa nie ma to nic wspólnego – najlepszym tego dowodem jest to, że dyskryminacja towarzyszy takim postępowaniom już od samego początku. Standardem jest, że Piotr Niżyński nie może nawet znaleźć żadnego adwokata (wszyscy odmawiają nonsensownie albo próbują naciągnąć na jakąś przedpłatę – zgodnie ze znanym mechanizmem warszawskich oszustw mieszkaniowych, które najpewniej osłaniano z przyczyn politycznych – po której to przedpłacie, za przegląd akt albo pierwsze spotkanie, nawet bardzo drogiej, typu 1000 zł, mogłoby się okazać, że sprawa jednak kosztuje bardzo dużo, np. 10 tys. zł albo 20 tys. zł); co dopiero wnieść kasację. Przecież panuje przymus adwokacko-radcowski, trzeba mieć do tego prawnika, a poza tym kasacji zazwyczaj zwykły oskarżony, choćby nawet dysponował prawnikiem, i tak wnieść nie może (czy nawet strona postępowania cywilnego: też są pewne ograniczenia, choć wydaje się, że łatwo można się uwolnić od ich rygorów z uwagi na to, że niemal każda sprawa do którejś z kategorii mogłaby się teoretycznie zakwalifikować). Kasację w sprawie karnej to może wnosić minister, ale zwykły obywatel raczej nie. Chyba, że już go właśnie wywożą do więzienia (albo np. skazano mimo przedawnienia – tego typu problemy). Takie są zasady kasacji do Sądu Najwyższego zapisane w prawie. PodsumowanieZmiany w Kodeksie wyborczym, które wykreował PiS, idą w zupełnie przeciwną stronę niż powinny w demokratycznym państwie prawnym. Co do zasady przecież i tak już było tak, że sędzia miał prawo zakazać wykonywania zawodu, gdy skazywał za przestępstwo. Czyli: skazując np. prezydenta miasta mógł mu zakazać wykonywania zawodu. Tutaj natomiast zrobiono z tego przymus. Czasem oczywiście zdarza się, że człowiek skazany przez sąd w czasach, gdy nie był jeszcze politykiem, startuje do wyborów, ale takie rzeczy można by podnosić w ramach debaty publicznej, a nie stawiać poza dyskusją z uwagi na jakiś sąd czy 2 sądy niskiego szczebla (rejonowy, okręgowy). To, czy kogoś skazano, można przecież sprawdzić, skoro to są sprawy z wokandy. Informacji o sprawach, jakie były czy nadal są przed sądem, pracownicy sądowych biur obsługi interesanta mają obowiązek udzielać telefonicznie bez identyfikowania rozmówcy. A zatem niezrozumiałe jest, że to, co i tak było możliwe, tylko że wymagało aprobaty sądu, teraz jest przymusowe: pozbawienie prawa do bycia politykiem kierowniczym na szczeblu samorządowym. Wywłaszcza się tu jakby sąd z jego kompetencji, tylko po co? W istocie potrzebna byłaby wręcz przeciwna zmiana: nie dalsze zaostrzanie rygorów i wywyższanie sądów niskiego przecież typowo szczebla, tylko otwarcie drogi do Sądu Najwyższego. Co najmniej w przypadku, gdy w grę wchodzi zakaz sprawowania funkcji politycznych lub kierowniczych w jakiejkolwiek organizacji (wliczają się tu zakazy co do konkretnych pasujących do tego zawodów). To są bardzo ważne sprawy, gdyż państwo, które tutaj jest represyjne, niebezpiecznie zbliżyć się może do "korupcyjnej monarchii despotycznej": despotyzm tym m. in. się różni od normalnego systemu rządów, w tym republikańskiego, że bardzo małe znaczenie ma magnateria w zestawieniu z władcą: jest bez szans, nikt mu nie może zagrozić, za to wszyscy się jego boją. To jest typowe dla systemów despotycznych, ten brak rozproszenia władzy i wręcz trzymanie w strachu tych, którzy nie są samym władcą. Możliwość niszczenia ludzi zajmujących kierownicze stanowiska (czy to w gospodarce, czy to w polityce) – czy to przez skarbówkę, czy to przez lewe prokuratury i sądownictwo – napawa więc poważną obawą o demokrację, bo wystarczy możliwość skutecznego uderzania w pojedyncze osoby, by państwo straciło charakter demokracji. Tak naprawdę problem nie jest o szerokich masach narodu, czy w każdym razie mniej o nich, tylko jest o jednostkach kierowniczych: o tym, na ile może istnieć w ogóle coś takiego, jak różnego rodzaju "możnowładztwo", na ile więc władza jest zdecentralizowana. (n/n, zmieniony: 22 kwi 2020 10:53)
KOMENTARZE (114)Skomentuj |
Nowi użytkownicy dzisiaj: 8. | © 2018-2024 xp.pl sp. z o. o. i partnerzy. Publikowane materiały wyrażają opinie ich autorów. | RSS | Reklama | O nas | Zgłoś skandal |