USŁUGI | TARG | CZAT | STARTOWA |
Nazwiska kolejnych Ministrów Finansów - jak z afery pawulonowej15 cze 2019 13:17 Zgodnie ze standardową w globalnej podsłuchowej mafii politycznej (czerpiącej najwyraźniej z metod Watykanu) metodyką doboru osób także i w rządzie nieraz stosowany jest dobór osoby po nazwisku do czegoś złego, jak gdyby po to, by pokazać, że chętnie zajmie się tym zwykła, statystyczna osoba. W szczególności zgrozę mogą ostatnio wywoływać, zwłaszcza na tle naszych artykułów, nazwiska kolejnych Ministrów Finansów.O wspomnianej metodyce na zasadzie listowania kolejnych "przypadków" informuje strona www.bandycituska.com/ponazwisku.html będąca częścią bloga Piotra Niżyńskiego. Ministerstwo FinansówPrzykładowo, do niedawna szefem resortu odpowiedzialnego za zarządzanie urzędami skarbowymi na skalę krajową była niejaka Teresa Czerwińska (9.01.2018 – 4.06.2019) i dziwnym trafem za jej kadencji, wedle naszych informacji (opartych właściwie tylko na samej statystyce, wiedzy o mafii telewizyjnej oraz analizie faktów publicznie znanych), najprawdopodobniej zamordowana została aktorka Zofia Czerwińska znana z roli w serialu o rodzinie Kiepskich. Można tu na marginesie dodać, że ustawicznie prześladowany jest nie tylko Piotr Niżyński, ale w mniejszym stopniu i przede wszystkim poprzez zabijanie – także jego rodzina, przodkowie (jak można wywnioskować: już od wczesnych dziesięcioleci XX w.). Takie seriale są nie bez znaczenia i nie bez aluzyjnego drugiego dna dla mafii telewizyjnej, gdyż przykładowo w serialu Klan postać Malickiego trafiła się prawdopodobnie z uwagi na z góry planowaną już historię rodzinną (symbolizuje ona dodany do historii rodzinnej nieco niepasujący element na trasie kolejowej do Tworek, gdzie po kolei byłyby Michałowice, Reguły i Tworki, tyle, że przed Tworkami są jeszcze Malichy; brat Michał załatwił matce Piotra Niżyńskiego, czyli głównej ofiary "podsłuchu telewizyjnego", zamknięcie jej w Tworkach, najwyraźniej pod wpływem tego bardzo dawnego planu, z powodu którego aż zasugerowano najprawdopodobniej podprogowo matce odpowiednie imię). A zatem: ministrem od spraw podatkowych jest prof. T. Czerwińska (z domu: "Tumanowska"; pewnie to dlatego ostatnio bardzo nagłaśniano postać Elona Muska i również pewnie rządy dbają o nadanie mu odpowiedniej roli... np. tego, kto wyśle w Kosmos bardzo dużo dodatkowych satelitów, potencjalnie przecież też w celach wojskowych wykorzystywanych), po czym w szpitalu umiera w wyniku jakiegoś morderstwa aktorka Zofia Czerwińska. Śmierć tę omówiliśmy w artykule Zmarła aktorka Czerwińska i 3 inne osoby. Zapewne zbrodnie grupy TV/watykańskiej. Kolejny Minister Finansów również świetnie pasowałby do listy ludzi afery pawulonowej. Jest nim niejaki Marian Banaś z Piekielnika (źródło: Wikipedia). Tymczasem Banaś to nazwisko sanitariusza, który zabijał pawulonem w toku afery w łódzkim pogotowiu. Ministerstwo Spraw WewnętrznychNadzorujące Komendanta Głównego Policji (choć powołuje go i odwołuje sam premier) Ministerstwo Spraw Wewnętrznych również miało do niedawna osobę świetnie dobraną po nazwisku: Joachima Brudzińskiego. Nazwisko to niesie ze sobą znaczenie "ten, który brudzi" ("plami człowieka"). Za jego kadencji, a nawet bodajże nazajutrz po osobistym uczestniczeniu przez niego w otwarciu nowej "najnowocześniejszej komendy Policji" (co w tym kontekście kojarzyło się może z dużą ilością kamer, a to z uwagi na potrzebę dowodów), Piotr Niżyński został zlekceważony z jego problemem, a następnie pomówiony (fałszywie oskarżony) przez 2 policjantów, którzy "złożyli" praktycznie identyczne co do pojedynczych sformułowań zeznanie, o znieważenie funkcjonariusza jakimiś długimi wiązankami wyzwisk i przekleństw – które to zdarzenie w ogóle nie miało miejsca. Ich zeznania są sprzeczne z nagraniami wideo zarówno z komisariatu kolejowego, jak i z nagraniem wideo z telefonu komórkowego Piotra Niżyńskiego, zaś cała sprawa zdaje się nawiązywać do sprawy bezdomnego Hoffmana (Huberta H.), który znieważał prezydenta i którego zgarnęło za to na Dworcu Centralnym 2 policjantów. Hoff-mann to po niemiecku "człowiek od nadziei". Stąd też łatwo dostrzec, że pomysł akcji mógł przyjść z kręgów związanych z duchowieństwem i papieżem, i telewizją, która na swym studio na Jasnej w Warszawie ma wielki napis TAI ("ośrodek od tajenia spraw") czy, ściślej rzecz biorąc, pełnymi słowami: Telewizyjna Agencja Informacyjna (kalka nazwy Katolicka Agencja Informacyjna). Tym bardziej, że w najbliższą niedzielę w kościele na mszy były odpowiednio nawiązujące do tego czytania. Wszystko wydaje się zgadzać, jest to pomówienie niewinnego człowieka, skoro dzień wcześniej gazety jak gdyby w aluzjach już to przewidywały – ale kogo w prokuraturze to interesuje? Nawet jak gdyby nie chcieli czytać wypocin podejrzanego, lekceważą je, oddalają wszystkie wnioski dowodowe z pseudoprawnych (niezgodnych z prawem) przyczyn (w praktyce chodzi o to, że "walczą o przegraną dla nas wersję": to nie jest powód, by oddalać wnioski, tak nie wolno...), a pisma pozostawiają bez komentarza i kierują sprawę do sądu. Sąd przeczytawszy, jak wynika z jego pisma, wszystkie pisma obronne Niżyńskiego decyduje się... zwrócić sprawę prokuraturze, by zasięgnęła opinii psychiatry. Problem psychiatryczny sąd sam wymyślił, bo w aktach nie był on nijak sygnalizowany. Ale "normalny człowiek tak nie pisze". Prokuratura się z tym nie zgodziła, ale przegrała jeszcze w Sądzie Okręgowym. Toteż sprawa czeka na opinię biegłych. Marzenia o dokładnym utrwaleniu widoku rozmów przez kamery się rozwiały, bo jednak komisariat kolejowy podobno nie ma, czy też raczej ukrył, kamer przy dyżurce. Wielkie rozczarowanie, wydawało się, że były; upadły nadzieje na ostateczne rozstrzygnięcie tej kwestii. Na tym tle świeża akcja ministra Brudzińskiego z "otwarciem najnowocześniejszego komisariatu" trafia w sedno. Osoba eksponująca się niemalże jako "nadzorca" i szef Policji ściśle w związku czasowym i rozumowym z taką sprawą, jeśli dodatkowo ma nazwisko Brudziński, jawić się może wręcz aż nawet jako przestępca, choć tylko w ramach podejrzeń. Oczywiście więc – nie jako oficjalnie stwierdzony fakt. O tej sprawie karnej można poczytać na http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=7&t=7381, gdzie publikowana jest też informacja o "fakcie" konkretnego przestępstwa wedle zawiadomienia policjantów (cytatowane rzekome wypowiedzi Piotra Niżyńskiego). Kolejna CzerwińskaCzerwińska to też od dosłownie kilku dni nazwisko rzeczniczki prasowej PiS: została nią posłanka PiS Anita Czerwińska. Joachim Brudziński został natomiast szefem sztabu wyborczego PiS. Patryk Jaki w Ministerstwie SprawiedliwościPostać "Patryk Jaki" wydaje się być przerobionym równoważnikiem zdania: "Piotrek-jaki? Jaki on jest??? Dobry czy zły? Przestępca czy praworządny obywatel?". Człowiek ten był wiceministrem sprawiedliwości, następnie startował na prezydenta Warszawy. Przypadek? Pewnie tak jak wszystko powyższe – nie. Bo idea takiego dobierania ludzi najwyraźniej jest, co – wziąwszy jeszcze pod uwagę istotność funkcji związanych z ministerstwem sprawiedliwości – daje wysokie prawdopodobieństwo doboru celowego. Natomiast pozostała opcja, opcja przeciwna, trafienie losowe jest (jak to zwykle bywa) bardzo nieprawdopodobna. W oparciu o to, że zdarzyło się jedno z tych dwóch niemających prawie że żadnej części wspólnej zdarzeń, zgodnie z zasadą prawdopodobieństwa warunkowego można by ściśle określić ostateczne prawdopodobieństwo, że to dobór celowy, gdyby nie to, że zdarzenie się w ogólności doboru celowego jest tutaj tylko szacowane co do prawdopodobieństwa. Tym niemniej oczywiste jest, że tutaj osiągnie się prawdopodobieństwo ponad 90%. Dziś, tak, jak Brudziński, Patryk Jaki jest posłem do Parlamentu Europejskiego. Można to porównać z europejską karierą Donalda Tuska posądzanego o wywołanie torturowania Piotra Niżyńskiego dźwiękami przez operatorów podsłuchu (patrz www.bandycituska.com). Podejście partii do problemów Niżyńskiego i tortury dźwiękowejPrezentuje je strona http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=9&t=5886 (jedna z posłanek warszawskich to nawet pokrzywdzona Smoleńskiem i "telewizją") i http://forum.bandycituska.com/viewtopic.php?f=13&t=3482 (rząd). Napis na Prokuraturze KrajowejProkuratura Krajowa jest centralnym na skalę kraju i zwierzchnim organem prokuratury, zajmującym się też w szczególności "prowadzeniem i nadzorowaniem postępowań przygotowawczych [tzn. śledztw i dochodzeń – przyp. red.] w sprawach o przestępstwa noszące cechy przestępczości zorganizowanej, w tym transgranicznej" (§20 pkt 1 lit. a rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości – Regulamin wewnętrznego urzędowania powszechnych jednostek organizacyjnych prokuratury). To Prokuratura Krajowa pełni rolę kancelarii ministra Ziobry w sprawach dotyczących zarządzania prokuraturą, a nie Ministerstwo Sprawiedliwości. Tymczasem na oszklonej bramie wejściowej z drzwiami znajduje się, jak najbardziej rzucający się w oczy, wielki napis "PAWILON". Prawie jak "PAWULON" (można to też oglądać na Google Street View i tamtejsze zdjęcia mają jeszcze mniej tabliczek niż widać niżej, właściwie sam tylko niewyraźny PAW?LON). Jak to w tym kontekście interpretować – sami Państwo oceńcie, zapewne uzasadnione są jak najgorsze podejrzenia.
Można tu przy okazji nadmienić, że nie lada aferą personalną ma wielką szansę zostać obecna obsada stanowiska Prokuratora Krajowego (czyli szefa Prokuratury Krajowej), o czym pisaliśmy w artykule omawiającym m. in. sprawę śmierci Blidy (przy okazji pewnego zabójstwa z 2019 r.). Jego czwarty akapit od końca, zaczynający się od słów "Sądzę, że to najzupełniej wystarcza", omawia postać prok. Bogdana Święczkowskiego: Prokuratora Krajowego i dodatkowo też podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości. Sytuacja kompromitacji w dziedzinie zarządzania prokuraturą połączona jeszcze z akcentowaniem sprawy "pawilonu" i kojarzącego się z nim "pawulonu" rzuca też nowe światło na sprawę zamordowania prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza potwierdzając naszą hipotezę z artykułu Osoba, która dźgnęła nożem prezydenta Gdańska, parafrazowała blog Piotra Niżyńskiego, iż nie został on wcale zabity przez żadnego młodzieńca z nożem, tylko przez pawulon (jak w dodatku w kręgach dziennikarskich nawet zapewne wiedziano), i że powinien przeżyć taki zamach, miał najlepsze ku temu warunki. Padający w tytule cytowanego tam (jako zapewne aluzja dziennikarska gazety codziennej) artykułu niejaki "Pies" mógłby być symbolem nie tyle Policji (tę bowiem symbolizują "wilki", kojarzące się też z "młodymi wilkami", a to z uwagi na znaną warszawską śródmiejską komendę na ul. Wilczej), co po prostu Prokuratora Generalnego, zaś organem zapewniającym mu obsługę kancelaryjną jest, powtórzmy, właśnie Prokuratura Krajowa. Ta z napisem przypominającym słowo PAWULON na drzwiach. Zresztą był czas, gdy wielokrotnie Piotrowi Niżyńskiemu spikerzy wytykali aluzyjnie postać "dużego psa", o której kiedyś mu nad uchem opowiadał jakiś szpieg na określenie jakiegoś ważnego kierownika (w tamtym przypadku był to akurat zapewne premier). Niewątpliwie więc w takim kontekście, po setkach zastosowań tego nowo wymyślonego frazeologizmu, "psa" łatwo skojarzyć z, w tym przypadku, naczelnym kierownikiem prokuratury. Co się zaś tyczy postaci atakującego, to ponownie pozostaje tu poddać pod rozwagę, czy – zważywszy na mafijno-polityczną genezę zamachu – to aby nie w Policji, obiecującej wybawienie sprawcy od odpowiedzialności karnej za inne przestępstwo, za pomocą biegłych psychiatrów, pod warunkiem, że wykona pewną misję (rani człowieka), był organizator zamachu. Tego typu hipotezę, a mianowicie co do ataku w kościele św. Augustyna, wysnuliśmy już w artykule Pobicie w warszawskim kościele, ofiara zmarła. Przypomina atak umocowanej politycznie globalnej mafii. Wspomniana zbrodnia na prezydencie Gdańska sprawia wrażenie kolejnego odcinka z cyklu "kreowanie opcji wrobienia Piotra Niżyńskiego (inicjatora powstania portalu xp.pl) w poważne przestępstwo, grożące wieloletnim więzieniem lub zamknięciem w psychiatryku". Innym takim kreowaniem okazji było dwukrotne branie na jego imię, nazwisko i PESEL (za to błędny adres i numer konta) drobnej pożyczki przez Internet, co znalazło swe odzwierciedlenie w bazach kredytowych i co doprowadziło do zgłoszenia sprawy Policji. W obu przypadkach podżegającym do przestępstwa mogłaby z powodzeniem być Policja (z uwagi na jej rolę: jest tym organem, który jest twarzą w twarz z przestępcami w fazie przedsądowej, gdy ważą się ich losy) i w obu przypadkach przyszłe wrabianie Piotra Niżyńskiego może polegać na tym, że bandyta następnie zacznie opowiadać, jakoby to był w jakimś kontakcie z Piotrem Niżyńskim, jakoby jego rola w przestępstwie była istotna itd. (czyli, krótko mówiąc, wrabiać zupełnie niewinną i z nim nie powiązaną osobę, po prostu w samoobronie), za co może jeszcze w efekcie otrzyma nadzwyczajne złagodzenie kary. Istotnie, art. 60 §3 Kodeksu karnego przewiduje w takich przypadkach tzw. nadzwyczajne złagodzenie kary (czyli kary bardzo niskie), a nawet nie pozostawia dowolności w tym zakresie – gdyż w prostych przypadkach, gdy nie schodzą się różne podstawy zwiększenia lub zmniejszenia górnej granicy kary, ustawa wręcz nakazuje stosować nadzwyczajne złagodzenie, gdy przestępca, który popełnił przestępstwo wspólnie z inną osobą, pomoże ją zidentyfikować – ale najpierw musi nie budzić wątpliwości, czyli być ustalone w sposób dowodowy, że w ogóle rzeczywiście przestępstwo popełniono wspólnie z inną osobą. W przeciwnym bowiem razie trudno z takiej sytuacji budzącej wątpliwości wywieść odpowiedzialność jeszcze jednej osoby, skoro następnie znowuż to ona jest objęta zasadą rozstrzygania wszelkich wątpliwości na korzyść podejrzanego/oskarżonego (art. 5 §2 Kodeksu postępowania karnego). Skoro by samo popełnienie czynu wspólnie z inną osobą było niepewne (nieustalone dodatkowymi jeszcze dowodami) i w związku z tym nie można by wyznaniu ze strony bandyty przypisywać sporej wartości, to przecież zgodnie z zasadą rozstrzygania wszelkich wątpliwości na korzyść teraz takiego, nowo do sprawy wciąganego, Piotra Niżyńskiego (jako wroga politycznego rządu i establishmentu) jednak trzeba by się wycofać z teorii tego czy innego bandyty, który próbuje się bronić, gdyż (z perspektywy nowo wyłaniającej się sprawy) to teraz tego nowego-dodatkowego trzeba brać w obronę w sytuacjach niepewnych. Nie można zatem takim teoriom o "większej, z większej ilości osób złożonej sprawie" dowolnie dawać wiary, na zasadzie, że "wybierzmy taką wersję, która jest dla broniącego się korzystniejsza". Inaczej przecież każdy chętnie by kłamał, że ktoś jeszcze razem z nim przestępstwo popełniał – i w ten sposób uzyskałby nadzwyczajne złagodzenie kary. A nie o to oczywiście ustawodawcy chodzi. Każdy uczciwy i nie mający problemów z prawidłowym rozumowaniem i zdrowym rozsądkiem człowiek przyzna, że w sytuacjach, o których mowa w art. 60 §3 Kodeksu karnego nie tylko musi istnieć dodatkowy (odrębny) dowód, poza twierdzeniami przestępcy-sprawcy czynu, na to, że popełniono je wspólnie z inną osobą, ale też, że dowód ten musi nie budzić żadnych wątpliwości. W praktyce oznacza to, że nie mogą to być np. wyjaśnienia kolegi z bandy, drugiego, z którym popełniło się przestępstwo, który więc także jest oskarżonym i który również liczy na nadzwyczajne złagodzenie, więc nakłamie o rzekomym uczestnictwie w sprawie jakiegoś trzeciego. Wszelkie tego typu wyjaśnienia oparte o kolesiostwo są po prostu niepewnej wiarygodności i dlatego naiwnością byłoby im automatycznie dawać wiarę, i robić tak może tylko osoba istotnie ułomna intelektualnie albo po prostu niesłusznie zajmująca stanowisko funkcjonariusza prokuratury, podczas gdy w istocie powinna siedzieć w kryminale. Przy tym na tego rodzaju prostackie, poważnie urągające prawu (w jego należytej interpretacji, czyli nie przewidującej dowolności-arbitralności w działaniu sądu) i niegodziwe plany co do łatwego wrabiania Niżyńskiego, samym tylko słowem bandyty(-ów) – istniejące najwyraźniej wśród politycznych elit, w tym także w słynnej mafijnej komórce podsłuchowej kojarzonej z telewizją publiczną (jej najbardziej znane narzędzia to odbiornik Rohde&Schwarz, komunikator "Tlen", telefony komórkowe jako odbiorniki podsłuchu oraz wszędobylskie ukryte zabudowane instalacje dźwiękowe w nieruchomościach) – wskazują też niedawne incydenty zabijania kardynałów czy raczej ich samobójstw. Wspominaliśmy o nich w artykułach Nowa śmierć w stylu "grupy watykańskiej": kardynał z Włoch. Trafia w aktualny kontekst oraz Kolejny martwy kardynał, znowu analogiczne poszlaki na zabójstwo / eutanazję. Kardynał, jak wiadomo, to pomocnik papieża, a więc postać pozostająca poniekąd w jego cieniu, choć istotna i bliższa ludowi. "Śmierć kardynała", zapewne odgórnie podyktowana, kojarzy się zatem z tym, co wyrządza się osobom mniej odpowiedzialnym przy jednoczesnym wypaczeniu sprawiedliwości, bo lekceważeniu bardzo negatywnej roli "tego najważniejszego" (rozumowanie w rodzaju "sam tylko minister winny...", często wręcz naiwne, robiące z ludzi głupców). Tego więc zapewne rodzaju myśli chodziły po głowie zarówno w powszechnie znanej sprawie Adamowicza, jak i w dużo mniej znanej sprawie rzekomego brania przez Niżyńskiego pożyczek przez Internet, i po to je organizowano: by później terroryzować i wrabiać. Czas oczywiście pokaże, na ile niniejszy fragment artykułu trafia w sedno. Prokuraturę wśród organów ścigania uznaje się za kluczowy (dominujący) organ postępowania przygotowawczego, czyli za "gospodarza" całego postępowania (łac. dominus litis). Jakkolwiek w toku śledztwa czy dochodzenia postępowanie karne może być prowadzone także przez Policję, ABW, Żandarmerię Wojskową i inne tego typu organy, a nawet w nich inicjowane, rola prokuratury pozostaje nadrzędna, ponieważ zgodnie z art. 15 §1 Kodeksu postępowania karnego "Policja i inne organy w zakresie postępowania karnego wykonują polecenia sądu, referendarza sądowego i prokuratora oraz prowadzą pod nadzorem prokuratora śledztwo lub dochodzenie w granicach określonych w ustawie". Wszelkie decyzje procesowe, choćby były podejmowane przez ww. instytucje, podlegają zatwierdzeniu przez prokuratora odpowiedzialnego za postępowanie. Stąd też kluczowa dla polityki karnej państwa jest właśnie postawa prokuratury, na tą zaś zwierzchni wpływ ma obecnie minister Zbigniew Ziobro. W odróżnieniu od Policji prokuratura składa się z prawników, czyli osób z wykształceniem prawniczym, wyspecjalizowanych, po aplikacji prokuratorskiej. Często nie przyjmuje zawiadomień ustnych, a jedynie na piśmie. (n/n, zmieniony: 22 kwi 2020 14:09)
KOMENTARZE (2)Skomentuj |
Nowi użytkownicy dzisiaj: 0. | © 2018-2024 xp.pl sp. z o. o. i partnerzy. Publikowane materiały wyrażają opinie ich autorów. | RSS | Reklama | O nas | Zgłoś skandal |